Dziś już śniadanie nie wypiekane w piekarniku ale z miseczki bo stęskniłam się za takimi i chyba w przyszłym tygodniu częściej będą u mnie gościć
Postawiłam na moją ulubioną kaszę - quinoę , którą nie ugotowałam w całości ale zmieliłam na mąkę i zrobiła coś w formie kremu / budyniu z ubitym białkiem
Ma on smak borówkowy , z lekką słodyczą dzięki syropu z daktyli. Jest mega gęsty i puszysty , czyli tak jak ja lubie
Podany zaś również z daktylową słodyczą , soczystymi brzoskwiniami , zdrową morwą białą i kakaową tahini , którą zawładnęła moje serducho *.*
Borówkowy budyń z quinoa z ubitym białkiem . Podany z daktylami, morwą białą i kakaową tahini
Przepis:
- 5 łyżek kaszy quinoa
- szkl mleka sojowego + 1/2
- jajko
- garśc borówek
Kaszę mielimy w młynku na mąkę i łączymy z 1/2 szkl mleka. Zaś szklankę mleka zagotowujemy.
Dodajemy do niej kasze i mieszamy do zgęstnienia . Następnie dodajemy żółtko i znów mieszamy.
Później dodajemy rozgniecione lub zblendowane borówki.
Na samym końcu dodajemy ubite białko .
Podajemy z ulubionymi dodatkami . Smacznego !
Wczorajszy dzień zaliczam do udanych.
Rano zakupy na ryneczku , później szybki obiadek , rower i godzinna ( tak kocham sygnalizację świetlną w Chorzowie i Bytomiu) wycieczka jednośladem do jednej z moich ulubionych galerii na Śląsku - Silesii City Center.
Długo się do niej przymierzałam ale nie żałuję;)
Szaleństwo zakupowe w tej galerii też zaliczam do udanych bo mam wreszcie duży, masywny i kolorowy ( jak to u mnie bywa) plecak , który wykorzystam na razie do wycieczek rowerowych a później do noszenia szkolnych ciężarów.
Zahaczyłam również o nowo otwarty salon New Balance . Bardzo mi się on spodobał. Ceny przystępne , świetny towar .
Na razie nabyłam tam bluzkę do biegania ale pod koniec miesiąca na pewno zaopatrzę się w butki, które zachwycają kolorem
No a w drodze powrotnej wstąpiłam do Lidla po ulubioną ricottę i tahini oraz do Kauflandu po zapas tofu , które teraz jest w promocji ;)
A dziś kolejny aktywny dzionek ;)
ten krem/budyń/cokolwiek wygląda przepysznie! :)
OdpowiedzUsuńza plecakami nie przepadam, ale ten wyjątkowo mi się podoba ;)
Ale to jest apetyczne! ;) O takim plecaku właśnie marzę!
OdpowiedzUsuńKremyń? Zresztą nazwa nie jest tak istotna, liczy się, że to "coś" wygląda bardzo smacznie :)
OdpowiedzUsuńLubię tego typu plecaki, są świetne.
ale pysznie :)
OdpowiedzUsuńmam podobny plecak! :D
oo ale fajnie ;)
UsuńBudyniokrem! :D Najważniejsze, że był smaczny, a w to nie wątpię :)
OdpowiedzUsuńŁadny plecak upolowałaś :)
Ale fajny pomysł na tę kasze, może i ja bym się do niej przekonała :)
OdpowiedzUsuńPlecak bardzo mi się podoba :)
myślę ( na pewno) z tym budyniu przekonasz się do quinoy bo ona na prawdę jest pyszna no i jaka zdrowa ;)
Usuńdaktyle tak kuszą <3 zdecydowane faworyty wśród suszonych owoców :D
OdpowiedzUsuńGenialny plecaczek !
oj tak daktyle to jedne z najlepszych suszonych owoców zgadzam się i koniecznie z Bakallandu ;)
Usuńta miseczka strasznie mnie kusi! :D
OdpowiedzUsuńuwielbiam wszystko co kremowe i budyniowe :D
Patrząc na twoje popisy z tą kaszą żałuję, że jej jeszcze nigdy nie jadłam!
OdpowiedzUsuńKremy uwielbiam wszelakiej maści, więc z chęcią bym skosztowała biorąc pod uwagę fakt, że nie jadłam tej kaszy :)
OdpowiedzUsuńDla mnie Silesia jest za wielka... Nie umiem się tam na nic zdecydować, bo wiem, ile jeszcze sklepów przede mną i ile mogę znaleźć :D Ricotta z Lidla - ulubiona <3
no fakt Silesia jest wielka, ale właśnie dlatego ją lubię bo jest dużo świetnych sklepów , których np w Agorze nie ma .
UsuńAaa i przepiękny plecaczek kupiłaś! :D
OdpowiedzUsuńO kurczę, jak pysznie podane <3 Krem w formie budyniu, ewentualnie budyń w formie kremu haha :D Nieważna nazwa, wygląda świetnie *o*
OdpowiedzUsuń