poniedziałek, 31 marca 2014
168. Pieczona jogurtowo - kokosowa jaglanka !
Hej ! Dziś też w klimacie jaglanym .
Tym razem użyłam kaszy jaglanej , którą po ugotowaniu i ostudzeniu wymieszałam z ulubionym jogurtem naturalnym bio z Lidla.
Dodałam ulubioną mąkę kokosową , truskawki i boróweczki
I hop do piekarnika :)
Pieczona jogurtowo kokosowa jaglanka z truskawkami i borówkami amerykańskimi
inspiracja
Przepis:
- 6 łyżek kaszy jaglanej
- 1/ 2 szkl wody
- 1/ 2 szkl mleka
- łyżka mąki kokosowej
- kubeczek jogurtu naturalnego ( 150 ml )
- truskawki i borówki amerykańskie
Kaszę jaglaną ugotować wraz z wodą i mlekiem do gęstości.
Ja to zrobiłam wieczorem. Rano dodać jogurt , mąkę kokosową i owoce.
Wszystko wymieszać i umieścić w naczynku do zapiekania .
Piec przez 25 min w piekarniku nagrzanym do 180 stopni Celsjusza.
Weekend minął bardzo szybko choć przyjemnie i aktywnie.
Wczoraj w sumie przejeździłam 50 km !. Było super , słoneczko przygrzewało i prawie udało mi się dojechać na lotnisko do Pyrzowic :d
Dziś znów szara szkolna rzeczywistość , choć pewnie będą luźne lekcje , bo w każdej klasie są rozstawione stoliki na dzień otwarty ( dziś nie biorę udziału , bo jestem zła na panią z chemii )
Miłego dnia !
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fajnie że pogoda dopisała na rower ♥ super ta jaglana obłęd mniam ♥♥
OdpowiedzUsuńMuszę zapiec jaglaną jakoś w najbliższych dniach, bo już wieki jej nie jadłam! Twoja wersja pysznie wygląda z tymi borówkami i truskawkami <3
OdpowiedzUsuńJak mam być szczera to ja za jazdą na rowerze nie przepadam :p Ale że pogoda była idealna to się z Tobą zgodzę :)
Jaglanki jeszcze nigdy nie zapiekałam, ale muszę spróbować w końcu, bo twoja zapiekanka smakowicie wygląda :)
OdpowiedzUsuńWow, jak dużo przejechałaś! Ile czasu ci to zajęło?
Z przerwami 2, 5 h
UsuńNie ma to jak foch na chemiczkę :D
OdpowiedzUsuńJa na rowerze to łącznie w życiu może z 3 km zrobiłam więc podziwiam :P
wygląda świetnie:)
OdpowiedzUsuńWygląda jak jaglane ciacho :D Wow, gratuluję! To naprawdę spora liczba :)
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do LB:)
koniecznie muszę zapiec kaszę jaglaną :)
OdpowiedzUsuńŁał, 50 km to bardzo dużo! :)
OdpowiedzUsuńPieczona jaglanka... niebo!
Dawno czegoś nie zapiekałam! Czas to nadrobić ;)
OdpowiedzUsuńA 50 jestem pełna podziwu!
Matko , 50 km , to brzmi nieźle !
OdpowiedzUsuńTo pyszne śniadanie też było pewnie nieźle ;)
nie jadłam jeszcze w wersji pieczonej, muszę to nadrobić!
OdpowiedzUsuńjeszcze 4 dni i znów mamy weekend :)
Jogurtowo kokosowa jaglanka *.*
OdpowiedzUsuńPrzez całe wakacje pewnie tylu kilometrów nie zrobię ;p
uwielbiam kaszę jaglaną w każdej wersji! :) cudne śniadanko!
OdpowiedzUsuńZ rowerami to byśmy się dogadały, bo ja też uwielbiam pedałować!:) A jaglanki w Twojej wersji spróbuję niebawem, obiecuję!
OdpowiedzUsuńhaha "jestem zła na panią z chemii". rozczuliło mnie to ;) a cóż to zrobiła?
OdpowiedzUsuńta jaglanka wygląda zbyt apetycznie, by się nią nie zainteresować na poważnie!
wow, 50 km, nieźle! :D a Twoja jaglanka z pewnością była bardzo dobra ;D
OdpowiedzUsuńKOOOOCHAM JAGLANKII!! Zwłaszcza na śniadanie! Też lubię cudować z tą kaszą, bo jest bardzo sycąca i można fajnie oszukać zachcianki na coś słodkeigo
OdpowiedzUsuń