Buraczkowo - bananowy krem jaglany podany z suszonymi śliwkami i tahini
Brr jak zimno ;/ Wstałam rano a tam przywitało mnie piękne - 15 stopni Celsjusza :D
Gdybym mogła, to nawet nie wychodziłabym dziś z domu, ale koleżance się nie odmawia i wybywam na całe przedpołudnie do Katowic na mały shopping ^^
Miłego dnia :*
Muszę w końcu kupić te buraki i przerobić je na puree :D
OdpowiedzUsuńTeż już się umówiłam na wieczór, ale ta temperatura rzeczywiście nie zachęca do opuszczenia mieszkania :(
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej widać (i czuć :P), że jest zima ;D
OdpowiedzUsuńSuszone śliwki i tahini... to musi być świetne połączenie! :D
Przede mną jeszcze pierwsze zrobienie kremu jaglanego, muszę się za niego w końcu zabrać! :>
OdpowiedzUsuńU mnie też mróz, czas ubierania na siebie miliona warstw rozpoczęty!
kremy jaglane to moja miłość, a ten jeszcze do tego ma cudowny kolor :)
OdpowiedzUsuńJa tam wolę jak jest ciepło. Uwielbiam buraki :D
OdpowiedzUsuńplatki-owsiane.blogspot.com
Nie ma to jak zacząć dzień na różowo ;D
OdpowiedzUsuńjaki kolorek <3 Lubię buraczki na słodko ;3
OdpowiedzUsuńAleż kolor ma ten krem! <3
OdpowiedzUsuń